środa, 27 stycznia 2010

Chrupiąca przekąska mojego pomysłu


To jest bardzo dobre, smakuje jak jakieś orzeszki! Ziarenka dwa dni moczonej cieciorki (grochu włoskiego), odsączone i lekko obsuszone papierowym ręcznikiem, ostrożnie wkładamy do gorącego oleju. Nie za dużo na raz, ja wrzucałam pojedynczo. Olej nie ma dymić, ale powinien być dość gorący.
Ziarna wypływają na wierzch i śmiesznie się kręcą sycząc i wypuszczając z wnętrza miniaturowe bąbelki. Trzeba temperaturę i czas uregulować tak, żeby stały się chrupiące, ale nie spalone; raczej nie smażą się dłużej niż frytki, chociaż na zegarek nie patrzyłam.
Po wyjęciu cedzakową łyżką odsączyć nadmiar oleju na serwetce, posolić i chrupać. Ciekawe, co na to nasi karnawałowi goście?

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię taką cieciorkę. Można dodać ulubionych ziół, robić na słono albo na słodko, ale zawsze smak jest fantastyczny. Ja ją najpierw gotuję a dopiero potem przyrumieniam skórkę, smakuje jak groszek ptysiowy i jest świetnym dodatkiem do zup. Nabrałem smaka, zrobię według Twojego pomysłu, bez gotowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Witam, witam, Antoni!
    Słowo daję, że taka bez gotowania smakuje zupełnie inaczej, ale też najeść się tym nie można. A jakby się więcej zjadło, to podejrzewam, że zaszkodzi; toż to musi być ciężkostrawne jak cholera!
    A tę gotowaną to owszem, można sobie wcinać nawet na śniadanie zupełnie bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. mniam tez takie lubie.. soja i bialy jas tez fajnie sie nadaje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Do smażenia bez gotowania?! Ośmielam się wątpić... chyba zbyt ciężkostrawne? Naprawdę próbowałaś? :O

    OdpowiedzUsuń
  5. jak się ma kiełkownicę i kiełkuje nasionka, to taką skiełkowaną cieciorkę można na chwilę wrzucić na patelnię - z baardzo małą ilością tłuszczu. Smakuje bardzo dobrze i chyba mniej tłuste ;)
    Dobre jako dodatek do dań z woka, jako przekąska a także choćby do surówek czy cuś :)

    OdpowiedzUsuń