czwartek, 30 grudnia 2010

Kotlety z peklowanego schabu i zapiekane zielone warzywa


Przepyszne, mięciutkie kotlety. Mogą być grube, nawet nie bardzo pobite, smaży się krótko, jak zwykły kotlet, a mięso jest kruche! Wreszcie zasmakował mi gruby schaboszczak, nie rozbity jak naleśnik, jak to się robiło w czasach kryzysu ;)
Wystarczy kupić schab peklowany jak na polędwicę, niezbyt słony. Zamawiam taki tam, gdzie i "świński zadek", o którym już pisałam. Kroi się grube, ponad centymetrowe kotlety, pobija umiarkowanie i nie trzeba niczym przyprawiać! Panieruje się normalnie: mąka, jajko, bułka tarta. Smażę na oleju, ale może być, że lepsze będą na smalcu :)

Kotlety stanowiły część "mięsnego półmiska", którym raczyliśmy się w drugi dzień świąt, w ścisłym gronie rodzinnym. Niektórzy zjedli aż trzy, ale się wcześniej wykazali przy panierowaniu ;) Do tego podałam inny nowy wynalazek, zapiekane zielone warzywa. Robi się je prosto: do małego naczynia żaroodpornego wsypać pocięte na plastry 2 gałązki selera naciowego, główkę kopru włoskiego i jakieś pół cykorii, zalać połową szklanki bulionu (z kostki), ewentualnie ozdobić plasterkami boczku, przykryć i zapiec przez 30 minut. Jarzynka taka jest bardzo lekka, wręcz orzeźwiająca przy tym całym mięsie. Bardzo namawiam!

wtorek, 28 grudnia 2010

Panga w sosie koperkowym

Nie udało mi się zdążyć na akcję z rybą (a taki ładny baner był). A tu wszystkie pomysły wigilijne czekają na opisanie! Między innymi tegorocznym wynalazkiem moim jest ta biała ryba (nie musi być panga) w pysznym sosie.

składniki:
  • 2 duże filety mrożone
  • sok z połowy cytryny
  • 1 malutki ząbek czosnku zmiażdżony (niekoniecznie)
  • 1 łyżeczka "przyprawy do ryb" lub "jarzynki"
  • 1 łyżeczka mąki pszennej
  • 1 łyżka świeżego masła
  • 2/3 szklanki wywaru z głów i płetw dorady (lub innej ryby)
  • 3 łyżki tłustej kwaśnej śmietany
  • 2 łyżki posiekanego koperku

Rozmrożone filety najdokładniej osuszamy ręcznikiem papierowym i skrapiamy lekko sokiem z cytryny (zachowujemy resztę soku do sosu), ewentualnie nacieramy odrobiną czosnku. Posypujemy filety lekko przyprawą do ryby. Nie trzeba solić, bo ona zawiera już sól. Składamy każdy filet we troje, stroną przyprawioną do środka i układamy na lekko nasmarowanej olejem blaszce. Można dać na wierzch gałązki koperku. Tak przygotowane filety, zakryte folią aluminiową, czekają w chłodzie na godzinę "0".
Najważniejszy jest sos! W niewielkim rondelku rozpuszczamy masło i lekko zasmażamy mąkę. Rozrabiamy zimnym bulionem prędko mieszając, dodajemy pozostałą z posypywania ryby przyprawę, zagotowujemy. Następnie sypiemy koperek, dodajemy śmietanę i doprawiamy sokiem z cytryny, jeśli trzeba, to solą. Podgrzewamy jeszcze wszystko mieszając doprowadzamy do gładkiej konsystencji. Zarówno rybę, jak sos można przygotować kilka godzin wcześniej. Sos przechować należy w zamkniętym słoiku, podgrzać w rondelku mieszając lub w mikrofalówce.
O godzinie "0" czyli na pół godziny przed kolacją włożyć blaszkę z rybą do gorącego piekarnika i zapiec krótko, ok. 30 minut. Podawać w dużej ilości sosu z białym pieczywem.

piątek, 24 grudnia 2010

Kurczę! Już Wigilia! ;)


Wesołych świąt życzę stałym i jednorazowym czytelnikom Zatoki Rozkoszy!
Jestem dumna, że jest Was aż tylu!
Wigilia zaskoczyła mnie jak prawie co roku - wszystko w proszku, najwyżej w fazie przygotowań, toteż wracam do roboty. Bawcie się dobrze!

środa, 8 grudnia 2010

Czarodziejskie mięsiwo - danie chińskie



Oto jedno z bardziej wyszukanych i czasochłonnych dań chińskich, mało znane chyba. Przepis pochodzi z książki Anny Tseng Brzozowskiej i Julii Pitery "Kolacja pod lampionami. Kuchnia chińska" i oryginalnie wygląda tak:

CZARODZIEJSKIE MIĘSIWO
  • 1 kg tłustej wieprzowiny
  • 1 szklanka białego wina wytrawnego
  • 1 szklanka sosu sojowego
  • 3/4 szklanki cukru
Pokrajać wieprzowinę w kostkę o boku 4 cm. Włożyć razem z przyprawami do garnka i przykryć. Garnek do połowy zanurzyć w większym naczyniu z wrzącą wodą. Gotować tak 4 godziny.

Co zmieniłam? Nie odważyłam się dać tyle cukru i dałam niecałe pół szklanki. Do tego 1/2 szklanki sosu sojowego w stylu japońskim (mniej słony niż te "z kontynentu") i 3/4 szklanki wina bułgarskiego (białe wytrawne, chardonnay, zdaje mi się). No i mięso akurat ostatnio jadamy chude, więc miałam szynkę wieprzową, również częsty składnik dań chińskich.
Gotowałam na malusieńkim płomyczku w garnku o grubym dnie, równe 4 godziny, jak każe przepis i efekt... był czarodziejski!
Mięsko pyszne, kruchutkie, jeśli był tam jakiś tłuszczyk to chyba się wygotował (na powierzchni zastygłego sosu była odrobina smalcu). Smak przypominał wątróbkę, słodkawy, ale nie za bardzo, słonawy, ale bez przesady i ani trochę nie było to kwaśne, ani nawet "winne". Bardzo, bardzo udany eksperyment, który jeszcze bardziej przywiązał mnie do kuchni chińskiej!
Do podania proponuję chińską gorącą sałatkę warzywną i ryż ugotowany na sposób chiński: szklanka ryżu zeszklona na łyżce tłuszczu w garnku o grubym dnie, 2 szklanki wrzątku, gotować do wchłonięcia wody, pozostawić na 15 min. pod przykryciem. Zero soli! Taki ryż łatwo wcina się pałeczkami a jego neutralny smak podkreśla "czarodziejskość" mięsiwa.

piątek, 3 grudnia 2010

Pieczeń wołowa "na dziko"

Wspaniały, stary przepis mojej mamy na pieczeń wołową! Smakuje każdemu mężczyźnie, bo to porządny kawał stuprocentowego mięsa, ale nie trzeba martwić się o zdrowie, bo pieczeń jest chuda i tak krucha, że podać można nawet bez sosu. Najbardziej klasyczną formą podania jest oczywiście towarzystwo klusek śląskich i zabielonego śmietaną kwaśnego sosu spod pieczeni.
Potrzebujemy ok. 1 kg mięsa wołowego (udziec, legawa, pieczeniowe czy jak to tam w handlu nazywają).

Składniki marynaty: szklanka mocnego octu, 3 szklanki wody, 2 -3 cebule w plasterkach, kilka liści laurowych, ziaren ziela angielskiego, goździków, pieprzu, 1 łyżka ziaren gorczycy, ewentualnie ząbek czosnku, gwiazdka anyżu, łyżeczka kolendry, 2 łyżki suszonych warzyw. Obowiązkowe są tylko liście i ziele, ale inny zestaw przypraw wzbogaci smak pieczeni. Nie dawać soli!

wykonanie:
Marynatę zagotować i wystudzić całkowicie. Mięso odbłonować, jeśli trzeba, podzielić na zgrabne kawałki mieszczące się w ceramicznym (szklanym, emaliowanym) naczyniu, które do tego celu przeznaczyliśmy (u mnie miska arcoroc, jak można dojrzeć na zdjęciu).
Po ułożeniu mięsa zalać je zimną marynatą, przykryć szczelnie folią spożywczą i pokrywką lub talerzem, zostawić do marynowania na minimum 5 dni (!) a najlepiej na tydzień. Co dwa dni trzeba mięso obrócić, przełożyć, aby się całe, równomiernie zamarynowało.Trzymać w miejscu chłodnym, niekoniecznie w lodówce. Zimą można w nieogrzewanym pomieszczeniu, na balkonie, na parapecie, jeśli się nie ma kaloryferów tylko piece, itp. Latem trzymamy naszą "dziczyznę" raczej w lodówce. Nie należy przejmować się paskudnym, szarym kolorem, który przybierze wołowina pod wpływem octu - po upieczeniu odzyska ładną barwę.
Po tygodniu wyjmujemy z marynaty i osuszamy mięso. Teraz trzeba je silnie obsmażyć w szerokim rondlu lub na patelni z użyciem niewielkiej ilości oleju lub na teflonie bez tłuszczu. Włożyć w garnek lub pozostawić w rondlu, skropić marynatą, w której leżało, posolić lekko, przykryć i dusić długo, do miękkości. Pilnować, żeby się nie przypaliło, przewracać, podlewać marynatą, dorzucić całą cebulę z marynaty - niech się z niej sos wytworzy.
W zależności od gatunku mięsa i innych tajemniczych okoliczności taką pieczeń dusi się ok. 1,5 godziny.
Sos spod pieczeni można zabielić śmietaną i zagęścić mąką jak klasyczny sos i podać wraz z mięsem, kluskami lub ziemniakami, a nawet z kaszą gryczaną. Warzywa towarzyszące tej pieczeni powinny być łagodne w smaku, gotowane, np. zielony groszek, buraczki na słodko, marchewka, brokuły, słodka sałatka z kukurydzy.