środa, 17 marca 2010

Galaretka na cześć św. Patryka



Zdjęcie po ćmoku robione, to i zieloności nie widać za bardzo, a jest to zielona agrestowa galaretka (fabryczna), rozpuszczona w połowie zalecanej ilości wrzątku i mocno ubita (zmiksowana) - zrobiła się prawie biała i tak lekka, że trudno ją było nakładać na talerzyki. Ale pożarli i do światła dziennego nic nie dotrwa. Ta plama/kleks to adwokat dodany do smaku.
Pomysł ubicia galaretki bez niczego (mleka, śmietany) spotkałam kiedyś na pewnym blogu, którego teraz znaleźć nie mogę, żeby linka dać, więc zadowolona jestem, że wtedy podziękowałam w komentarzu.
Problem tylko w tym, że tamta zachowała kolor i przejrzystość stając się pianką, więc pewnie swoją zaczęłam ubijać za wcześnie (jeszcze nie zastygała) i utłukłam zbyt mocno - jest tak lekka, że jej kawałki niemal fruwały w powietrzu ;)

2 komentarze:

  1. Ja zrobiłam taką na ubiegłorocznego św. Patryka. http://pinkcake.blox.pl/2009/03/Dzien-swietego-Patryka.html
    Ale widocznie to nie u mnie ją widziałaś;)
    Dziękuję, że się przyłączyłaś do akcji!

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nie, nie u Ciebie, bo nie zieloną widziałam tylko czerwoną i nie była taka jasna (bo by się zrobiła różowa), tylko lekko spieniona czerwona i taką chciałam zrobić.
    A w ogóle to znowu widzę, że ciągle mam jakieś rzeczy nie wyoglądane u Ciebie :D (Obserwuję, oczywiście, że obserwuję, mam w zakładkach Twoją cukierenkę!) Dopiero teraz tego łososia zobaczyłam! :O

    Jakbym wcześniej zobaczyła Twoją, to bym teraz nie robiła podobnej. I znowu nie udało mi się wymyślić nic oryginalnego w tej Twojej akcji. Wiesz, mam chyba kryzys twórczy :(
    Wczoraj zrobiłam jeszcze zielonego drinka (którego potem musiałam wypić - brrr!), ale na bloga wybrałam galaretkę - i pudło ;/
    Ech, teraz przez cały rok będę kombinować i w ogóle się do wszystkich akcji lepiej przygotowywać. No, ale mój blog jest jeszcze młody i taki trochę bez planu pisany. W akcje wchodzę spontanicznie, a potem dopiero się zastanawiam, co zrobić :)

    OdpowiedzUsuń