niedziela, 14 lutego 2010

Walentynki

Moje trzy grosze a propos niezgodnego z polską tradycją święta, które cieszy tylko handlowców.
Sądzę, że jak się kocha, to oczywiście każdy dzień jest dobry do okazania miłości, lecz dobrze jest, od czasu do czasu, to świętować. Dlatego ludzie obchodzą rocznice ślubów, urodziny najbliższych, Dzień Matki, Babci czy Dziecka. Świętowanie jest potrzebą społeczną człowieka.
Zrozumiałe, że osoby samotne mogą się poczuć w takim dniu jeszcze bardziej osamotnione Nie musi jednak tak być. Kiedy byłam sama, życzyłam sobie w dniu św. Walentego, żeby mnie kiedyś spotkała miłość i starałam się brać udział w rozrywkach grupowych, jeśli mnie zapraszano. Dzisiaj już nie jestem sama; otacza i wypełnia mnie miłość. I nie wstydzę się tego powiedzieć
Owszem, Walentynki nie są tradycją polską. I co z tego? Choinka bożonarodzeniowa i zając wielkanocny też nie (jedno i drugie wzięliśmy od Niemców na pocz. XX w). Tak już jest, że kultury i obyczaje przenikają się. Źle Wam z tym, to siedźcie w chałupach bez prądu i diabelskiego Internetu, nie uczcie się języków obcych, nie wyjeżdżajcie do obcych krajów, a jak już wyjedziecie to chodźcie w strojach regionalnych i regionalnych nakryciach głowy, żeby wszyscy widzieli, że nie dacie się zasymilować. I broń Boże nie jedzcie tych ich cudzoziemskich potraw!!!

Dla mnie cały miniony weekend był pretekstem, żeby kulinarnie porozpieszczać mojego męża: jego ulubione potrawy i dodatki, napoje i słodycze, trochę fantazji w dekorowaniu, niecodzienne formy - przyrządzanie tego wszystkiego sprawiło mi radość. I jeszcze mogę pochwalić się na blogu
A serduszka haftowane krzyżykami to dzieło Diwiny; kiedyś dostałam w prezencie i motyw okazał się na Walentynki niezwykle użyteczny. Przy okazji kiedyś pokażę jeszcze inne jej prace, które są obecnie moją własnością, bo talent trzeba promować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz