sobota, 5 grudnia 2009

MOJE pierniczki


Powietrze zrobiło się jakieś chłodne, zapatrzyłam się na dzieci idące z lampionami na roraty... zachciało mi się spróbować tych witrażowych pierniczków, które zobaczyłam na blogach rok i dwa lata temu. Spróbowałam. I już po chwili klęłam nad tym półpłynnym ciastem, które trzeba było wg instrukcji "wałkować i wykrawać" :D
Ciasto dało się zreanimować dodając po prostu więcej mąki i następnego dnia pierniczki witrażowe powstały.

Ale przy kolejnym pieczeniu opracowałam własną recepturę:
PIERNICZKI (moje i tylko moje):
1/2 kostki margaryny
1/4 kg miodu (1/2 szklanki)
1 szklanka brązowego cukru trzcinowego; może być zwykły kryształ, nie dajcie się zwariować! :)
3 szklanki gładkiej mąki
3 szklanki krupczatki
mielonego imbiru, goździków, gałki muszkatołowej, cynamonu, kardamonu i ziela angielskiego po małej łyżeczce (może być mniej tego, za czym nie przepadacie lub nie ma pod ręką)
1 i 1/2 łyżeczki sody do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
1 jajko

wykonanie:
1. rozpuścić w rondelku pierwsze trzy składniki, a w misce zmieszać pozostałe,
2. wlać letni miód z cukrem i tłuszczem do mąki z przyprawami, solą i sodą oraz jajkiem,
3. dokładnie wymieszać, przenieść na stolnicę lub czysty stół i wyrobić podsypując mąką, jeśli się klei,
4. zagnieść w kulkę i owinąć w folię lub włożyć do miski i przykryć, dać w chłodne miejsce,
5. następnego dnia wałkować na stolnicy (stole) w razie potrzeby podsypując mąką,
6. wykrawać szklanką lub foremkami kształty (pokrojone nożem w kwadraty będą równie dobre)
7. i układać w blachach na lekko natłuszczonej foli aluminiowej,
8. piec 10 minut w temperaturze 190 stopni.

Pierniczki witrażyki różnią się tylko tym, że robimy w nich jeszcze otwory małą foremką lub kieliszkiem i wkładamy landrynkę. Landrynki podłej jakości - twarde, z dużą ilością sztucznych barwinków, dają lepsze wizualnie efekty niż cukierni wykwintne, aromatyczne, kwaskowe o delikatnych kolorach :)
Pierniczkami tymi obdarowałam dzisiaj trzyletniego Filipa, a jutro otrzymają je Weronika i Rafał. Niech cukier i miód będą z nimi.
Ale wcześniej zrobiłam im sesję fotograficzną:

Przepis zgłaszam do akcji:

5 komentarzy:

  1. Piękne te Twoje pierniczki!
    Moje ciasto piernikowe jeszcze dojrzewa w lodówce, ale w przyszłym tygodniu zabieramy się do masowej produkcji pierniczków i do pieczenia dużej blachy piernika.

    OdpowiedzUsuń
  2. zachęciły mnie Twoje witrażyki do eksperymentów
    zrobię i ja

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo efektowne! A jak się dzieci z nich ucieszą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. milo mi, ze dolaczylas do mojej akcji! sliczne te pierniczki z witrazykami. podziwiam tym bardziej, ze ja sie nigdy jeszcze nie odwazylam takich zrobic -)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też się trochę bałam, że jakaś spalenizna będzie, ale okazało się to nie takie trudne. Zróbcie sobie też, tylko formy trzeba koniecznie wyłożyć folią aluminiową i dobrze ją natłuścić, żeby się ten karmel nie przylepiał!

    OdpowiedzUsuń