Oto jedno z tradycyjnych paskudztw wigilijnych, bez których nie można się obejść, a których nikt nie chce jeść.
składniki:
1 szklanka pszenicy (lepiej mniej)
odrobina soli do gotowania pszenicy
1 szklanka mielonego maku
miód do smaku, raczej dużo, ok. 1 szklanki
mnóstwo bakalii (ja daję furę suszonych owoców i różne rodzaje orzechów oraz obrane migdały)
wykonanie:
Pszenicę namoczyć na 3 godziny co najmniej i ugotować (po godzinie powinna być miękka). Jeśli zdobędziemy pszenicę parboiled, taką do ugotowania w 10 min. to już jesteśmy wygrane, bo ona zawsze się udaje.
Mak najlepiej kupić już mielony, taki fabrycznie pozbawiony opiatów. Jeśli nie, to wystarczy sparzyć wrzątkiem, odcedzić "mleczko" i trzy razy przemleć.
Suszone figi, śliwki, morele, brzoskwinie, gruszki i daktyle pokroić drobno.
Rodzynki (koryntki i sułtanki), żurawinę, suszone wiśnie krótko sparzyć wrzątkiem.
Migdały sparzyć dość porządnie, obrać ze skórek i podsuszyć na patelni. Część migdałów posiekać nieobrane.
Orzechy włoskie i laskowe dość grubo posiekać. My dodajemy też orzechy z leszczyny tureckiej, bo to u nas rośnie.
Na koniec to wszystko wymieszać z miodem i zostawić, żeby się "przeżarło".
Gorszą tradycyjną paciają jest już tylko moczka (brr!...) Ale trzeba przyznać, że kutia ma większe walory jako regulator hm... czynności jelit, co w trakcie świątecznego obżarstwa może być nie bez znaczenia ;) Zatem oczywiście, że dodaję ten przepis do akcji "Zdrowo, dietetycznie"!
składniki:
1 szklanka pszenicy (lepiej mniej)
odrobina soli do gotowania pszenicy
1 szklanka mielonego maku
miód do smaku, raczej dużo, ok. 1 szklanki
mnóstwo bakalii (ja daję furę suszonych owoców i różne rodzaje orzechów oraz obrane migdały)
wykonanie:
Pszenicę namoczyć na 3 godziny co najmniej i ugotować (po godzinie powinna być miękka). Jeśli zdobędziemy pszenicę parboiled, taką do ugotowania w 10 min. to już jesteśmy wygrane, bo ona zawsze się udaje.
Mak najlepiej kupić już mielony, taki fabrycznie pozbawiony opiatów. Jeśli nie, to wystarczy sparzyć wrzątkiem, odcedzić "mleczko" i trzy razy przemleć.
Suszone figi, śliwki, morele, brzoskwinie, gruszki i daktyle pokroić drobno.
Rodzynki (koryntki i sułtanki), żurawinę, suszone wiśnie krótko sparzyć wrzątkiem.
Migdały sparzyć dość porządnie, obrać ze skórek i podsuszyć na patelni. Część migdałów posiekać nieobrane.
Orzechy włoskie i laskowe dość grubo posiekać. My dodajemy też orzechy z leszczyny tureckiej, bo to u nas rośnie.
Na koniec to wszystko wymieszać z miodem i zostawić, żeby się "przeżarło".
Gorszą tradycyjną paciają jest już tylko moczka (brr!...) Ale trzeba przyznać, że kutia ma większe walory jako regulator hm... czynności jelit, co w trakcie świątecznego obżarstwa może być nie bez znaczenia ;) Zatem oczywiście, że dodaję ten przepis do akcji "Zdrowo, dietetycznie"!
Oj dawnooo nie jadłam takiej Kuti, ach za malo mam czasu teraz i pewnie nie zrobie ;) Ale po świetach moze mi sie uda :)
OdpowiedzUsuńmowisz ze paskudztwo? nie wiem, nigdy nie jadłam bo u mnie tradycji kutii w domu nie ma... stety czy niestety
OdpowiedzUsuńJak ktoś lubi mak, to zje, a ja lubię. Ale to przecież zwykła kasza na słodko ;) Na baaardzo słodko, więc wiele tego zjeść się nie da, a zazwyczaj gotuje się z tej 1 szklanki pszenicy i po dodaniu wszystkiego wychodzi cały garnek.
OdpowiedzUsuńZapomniałam napisać, że potrawa ta symbolizuje dobrobyt i jeszcze, że można ją aromatyzować tartą skórką cytrynową - jest wtedy lepsza.