piątek, 7 maja 2010

Skarb, który dostałam od babci Ludki

Nawet nie wiem, jak to znalezisko skomentować mam, jak o tym pisać? Taki skarb, taki zabytek! W okropnym stanie, to fakt, ale wiele przepisów jeszcze da się przeczytać, a nawet użyć, jakby się kto uparł. Wiedząc, że lubię książki i gotowanie, babcia przekazała ją mnie. W tej sytuacji wręcz czuję się zobowiązana dołączyć do staropolskiej akcji. A i do pereł z lamusa wreszcie coś znajdę, bo pamiętam, że moja prababunia Stasia jeszcze z tej książki korzystała w latach siedemdziesiątych zeszłego stulecia (ja byłam malutka wtedy i lubiłam oglądać obrazki), a na pewno ceniła ją sobie (pra-pra-)babunia Wisia (też Ludwika, takie zdrobnienie), której już poznać nie miałam okazji. W końcu po coś ją przywiozła aż z Bohorodczanów, skąd przecież niewiele rzeczy zabrać mogły. Chyba najczęściej czytane były przepisy na desery ciasta, bo ta część jest najbardziej podarta i poplamiona. Już wiem, że takie traktowanie książek kucharskich jest u nas rodzinne ;p
(Poczekam na dobre światło i poprawię zdjęcie, żeby było widać, że książka została wydana w 1934 roku i wówczas doprawdy była to kuchnia nowoczesna.)











5 komentarzy:

  1. Och, widzę, że trafiłaś na prawdziwe cudo! Stara książka, i to w oryginalnym wydaniu! Gratuluję i ciesze się wraz z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł książki świetny. "Nowoczesna Kuchnia Domowa". Czas lubi płatać figle...

    OdpowiedzUsuń
  3. I jak to daje do myślenia, prawda? Wszystko, co dziś okrzyknięte najnowszym, najlepszym, ostatecznym i rekordowym - kiedyś będzie tylko wspomnieniem budzącym melancholijny uśmieszek...

    OdpowiedzUsuń
  4. ahhh! ale ci zazdroszczę tej książki! zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia, a po tym jak ujrzałam przepis na zupę żółwiową to chyba wpadnę do ciebie i ją ukradnę nocą ;) zachwyciła mnie też zupa z kostek "maggi"-to musiałabyć dopiero nowoczesność w 1934, coś jak dla nas teraz kuchnia molekularna!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba tak! ;D
    Mnie najbardziej fascynują te wszystkie automaty kuchenne (muszę jeszcze kilka zdjęć zamieścić) i naiwne kolorowe ilustracje potraw i składników.

    A przy tym porady jak sobie "wychować" służbę i skąd wziąć czystą i uczciwą pomoc domową :D

    Jest też rozdział o dietetyce - coś dla Ciebie, Nicole - pokładałam się ze śmiechu :)

    Jeśli koniecznie chcesz, to opublikuję przepis na zupę żółwiową "na sucho" - a co? Może sobie zrobi ktoś! ;D
    Zresztą może niepotrzebnie się nabijam? Dużo podróżujesz, to może trafisz gdzieś na mięso z żółwia... kto to może wiedzieć? A może zapytaj ni stąd ni zowąd w warszawskim hipermarkecie ;) Tylko minę zrób poważną, bo pomyślą, że żartujesz! :)

    OdpowiedzUsuń