Oto jedno z bardziej wyszukanych i czasochłonnych dań chińskich, mało znane chyba. Przepis pochodzi z książki Anny Tseng Brzozowskiej i Julii Pitery "Kolacja pod lampionami. Kuchnia chińska" i oryginalnie wygląda tak:
CZARODZIEJSKIE MIĘSIWO
- 1 kg tłustej wieprzowiny
- 1 szklanka białego wina wytrawnego
- 1 szklanka sosu sojowego
- 3/4 szklanki cukru
Co zmieniłam? Nie odważyłam się dać tyle cukru i dałam niecałe pół szklanki. Do tego 1/2 szklanki sosu sojowego w stylu japońskim (mniej słony niż te "z kontynentu") i 3/4 szklanki wina bułgarskiego (białe wytrawne, chardonnay, zdaje mi się). No i mięso akurat ostatnio jadamy chude, więc miałam szynkę wieprzową, również częsty składnik dań chińskich.
Gotowałam na malusieńkim płomyczku w garnku o grubym dnie, równe 4 godziny, jak każe przepis i efekt... był czarodziejski!
Mięsko pyszne, kruchutkie, jeśli był tam jakiś tłuszczyk to chyba się wygotował (na powierzchni zastygłego sosu była odrobina smalcu). Smak przypominał wątróbkę, słodkawy, ale nie za bardzo, słonawy, ale bez przesady i ani trochę nie było to kwaśne, ani nawet "winne". Bardzo, bardzo udany eksperyment, który jeszcze bardziej przywiązał mnie do kuchni chińskiej!
Do podania proponuję chińską gorącą sałatkę warzywną i ryż ugotowany na sposób chiński: szklanka ryżu zeszklona na łyżce tłuszczu w garnku o grubym dnie, 2 szklanki wrzątku, gotować do wchłonięcia wody, pozostawić na 15 min. pod przykryciem. Zero soli! Taki ryż łatwo wcina się pałeczkami a jego neutralny smak podkreśla "czarodziejskość" mięsiwa.
Gotowałam na malusieńkim płomyczku w garnku o grubym dnie, równe 4 godziny, jak każe przepis i efekt... był czarodziejski!
Mięsko pyszne, kruchutkie, jeśli był tam jakiś tłuszczyk to chyba się wygotował (na powierzchni zastygłego sosu była odrobina smalcu). Smak przypominał wątróbkę, słodkawy, ale nie za bardzo, słonawy, ale bez przesady i ani trochę nie było to kwaśne, ani nawet "winne". Bardzo, bardzo udany eksperyment, który jeszcze bardziej przywiązał mnie do kuchni chińskiej!
Do podania proponuję chińską gorącą sałatkę warzywną i ryż ugotowany na sposób chiński: szklanka ryżu zeszklona na łyżce tłuszczu w garnku o grubym dnie, 2 szklanki wrzątku, gotować do wchłonięcia wody, pozostawić na 15 min. pod przykryciem. Zero soli! Taki ryż łatwo wcina się pałeczkami a jego neutralny smak podkreśla "czarodziejskość" mięsiwa.
pysznie wygląda ale zgodne z Dukanem to to nie jest ;( niestety
OdpowiedzUsuńwygląda genialnie! Może kiedyś się odważę wypróbować - w sumie mięso w zamrażarce jest - tylko wino dokupić :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jagienka!
ooo, a ja się zastanawiałam, co na obiad zrobic xd
OdpowiedzUsuńno proszę trochę cierpliwości i pyszny obiadek gotowy :)
OdpowiedzUsuńPrzepis odwrotnie proporcjonalny do chinskich dan "szybkich". Wlasciwie nie potrzeba go dogladac, mruga sobie spokojnie, mruga, mruga....a potem znika blyskawicznie :)
OdpowiedzUsuńNo i najsmieszniejsze: dzis tak trudno o tluste mieso wieprzowe, wszystko obrane od golych miesni:(
Przepis, choć wygląda może zbyt prosto, chwalicie. to ja go wypróbuję, ale w slow-cookerze. Tam jest max 110 stC. Dam znać jak wyszło.
OdpowiedzUsuńSpróbowałem. Dałem wszystko jak w przepisie. Wyszło dobre, nawet lepsze na drugi dzień. Tłuszcz, tam gdzie był gruby (nawet na wierzchu) nie zniknął, ale był niezły. Natomiast masz rację co do cukru - trzeba zmniejszyć ilość, bo mnie nieco zepsuł smak nie tyle mięsa, co sosu. Dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńDrobiazg, jeśli chodzi o mnie :) Podziękujmy raczej pani Tseng Brzozowskiej i pani Piterze. Cieszę się, że smakowało!
OdpowiedzUsuńAle dałeś tyle cukru, co w oryginalnym przepisie? :O Odważny jesteś, nie ma co! Ja stale jeszcze nieufnie podchodzę do mięs na słodko...
Dałem 3/4 szklanki, drobnego. Sos sojowy był z dopiskiem 'Chilli', wino chilijskie. Mięso fajne, kruche, bardziej ciemne niż na Twoim zdjęciu, ale tylko z wierzchu, w środku ładne.
OdpowiedzUsuń